muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Adam Bórkowski - Mr Smok

Wywiad dla mooza.pl. Rejestracja rozmowy 25 września 2007, Rozmowę przeprowadził Marek Kwiatkowski - Marqs

Poznań, bliskie okolice Dworca PKP - Garbary, Przed pobliskim barem Smok ze mną przy stoliku. Popijamy kawę. Dochodzą odgłosy nadjeżdżających pociągów i ruchu ulicznego... Czas zacząć...

Marek (Marqs) Kwiatkowski: Adam, zacznijmy może od początku. Od kiedy tworzysz muzykę elektroniczną, kiedy zacząłeś eksperymentować z muzyką?

Adam (Mr Smok) Bórkowski: To było tak... na początku fascynacja zespołem Depeche Mode, zwłaszcza płytą „Construction Time Again". Później był „ZX Spectrum", ale wiadomo, jak to z tą maszynerią było. Wsłuchiwałem się w dźwięki, które wtedy „wkręcały" się w głowę.. Później jak u większości słuchałem różnych artystów popularnych w tym okresie, między innymi Jarre'a, Tangerine Dream.. Po ZX SPECTRUM długo nie było nic, aż do czasu zakupienia przez kolegę „AMIGI 500". Mam do dzisiaj zapisane pierwsze próby stworzenia czegoś właśnie na Amidze. Wówczas zrodziła się myśl, że kiedyś w przyszłości zakupię sobie pierwszy syntezator i będę taka muzykę tworzyć. Polska muzyka elektroniczna, również była motorem do działania, mobilizacją, że skoro inni mogą, to dlaczego ja nie mogę... Dodatkowo chęć zrobienia tego „po swojemu". Pierwsze prawdziwe zetknięcie ze „sprzętem" miało miejsce przez wypożyczenie „pierwszokomunijnego" prezentu od kolegi, a było to „CASIO", na którym grywałem przez trzy tygodnie, zarywając noce... od tego czasu zdecydowałem się odkładać pieniądze na swój pierwszy instrument... miał to być „ROLAND D-50". Był to w miarę popularny instrument, było go widać między innymi na teledyskach, był to początek lat dziewięćdziesiątych. Kiedy już uzbierałem określoną kwotę i zjawiłem się w sklepie, by kupić wymarzony instrument, okazało się, że tego instrumentu już nie produkują i w ogóle jest droższy i ciężko go zdobyć... Załamałem się i kupiłem za całą sumę odłożoną na instrument - płyt kompaktowych.... Jednak głód grania pozostał. Kiedyś przypadkiem trafiłem na sklep z instrumentami tu w Poznaniu i kupiłem „ENSONIQ'a TS 12" którego mam do dzisiaj, bo zazwyczaj kupuję rzeczy takie których się nie pozbywam, które są mi potrzebne.... Później poszło już lawinowo. Doszedł drugi syntezator czyli ENSONIQ- MR RACK. W międzyczasie zakupiłem komputer,który został przystosowany tylko i wyłącznie do nagrywania muzyki i kontrolowania instrumentów przez sequencer. Później EMU ORBIT", mikser „SOUNCRAFTa" i na końcu doszedł ulubiony „NORD MODULAR G2". „NORD" pozwolił mi na poszukiwani takich brzmień, jakich nie mogłem wydobyć z instrumentów, które posiadałem wcześniej. Wiem, że „NORD'a" nigdy się nie pozbędę, podobnie jak „ENSONIQ'a TS 12".

Marqs: Co Ciebie najbardziej pociąga, pasjonuje w graniu? Wiem, że na pewno poszukiwanie dźwięku.

Mr Smok: ...a to jest rajcowanie się tym dźwiękiem. Jakieś dobre brzmienie jeśli jest, to wciskasz sobie którykolwiek z klawiszy, który Ci się nawinie pod ręką, dajesz go na sustaina i on sobie leci w przestrzeni. Tak może sobie lecieć godzinami i nic wokół nie ma... Zresztą słychać to w moich niektórych utworach, te głębokości i przestrzenie, które lubię. Oczywiście granie na żywo, np. jamsession, które odbyło się na El-Woodstocku w Kruszwicy, to jest wogóle kosmiczna sprawa, to jest nie do opisania. Poziom pozytywnej adrenaliny, który się wtedy wyzwala... pozwala na to, że można grać, grać i grać... Kręci mnie w muzyce brzmienie, oryginalne brzmienie każdego artysty, przez co staje się rozpoznawalny.

Marqs: Jakie plany na przyszłość? Nowa płyta?

Mr Smok: Dokończenie domu, przede wszystkim. Najpóźniej do połowy przyszłego roku. Później przygotowanie materiału na płytę zarówno solową jak i nagrań dla „Endorphine".

Marqs: Czy zamierzasz nadal współtworzyć utwory dla Endorphine i jednocześnie dla siebie?

Mr Smok: Łatwo zauważyć, ostatni mój projekt opublikowany przeze mnie w Internecie, ukazał się w 2004 roku. Od tego czasu, większość utworów tworzę dla Endorphine. Więc ostatnio tworzę bardziej z korzyścią dla zespołu niż dla siebie jako Smoka...

Marqs: ...nasunęło mi się w tej chwili pytanie, od którego powinienem właściwie zacząć. Skąd pomysł na pseudonim Mr Smok?

Mr Smok: Wszystko zaczęło się od firmowego IRCa, gdzie każdy miał jakiś pseudonim. Ja korzystałem z nicków, ORP.Smok... nazwa Smok jakoś automatycznie przylgnęła do mnie i tak zostało już do dzisiaj.

Marqs: Masz jakieś swoje wzorce? Wykonawców, których często słuchasz, czerpiesz inspiracje?

Mr Smok: Powiem szczerze, że mam mało czasu już na tworzenie swoich nagrań, a na zasłuchiwanie się w muzykę innych, naprawdę już nie wystarcza. Myślę, że w ten sposób stałem się „czystszy", nie zasłuchany w innych brzmieniach, przez co mogę stworzyć coś naprawdę mojego i stworzyć to jako pierwszy. Oczywiście czasem zdarzy się, że stworzę coś, co już ktoś wymyślił wcześniej. Wtedy się cieszę, że może kiedyś to ja będę tym pierwszym...

Marqs: Dziekuję Adam za rozmowę i miłe spotkanie.

Mr Smok: ja również dziękuję!




Marek Marqs Kwiatkow

« powrót